Gabi. <br>- Ale ja je widziałem, a teraz ich nie widzę - zagrzmiał gruby jegomość. <br>- Bo z tego okna... - spróbował wtrącić swoje Hubert. <br>- Nie z tego okna, mój panie, ale w ogóle nie ma ich na ścieżce, więc gdzie są, pytam? <br>Gabi ścisnęła pięści. <br>- Dlaczego to ja mam być odpowiedzialna za pana morele? - spytała, panując jeszcze nad sobą. - Ale dobrze, jeśli w moim ogrodzie ktoś je przez nieuwagę podniósł, to mogę panu w zamian oddać nie pięć, ale dwadzieścia. Mam dosyć, na szczęście, swoich. <br>Mówiąc to Gabi wcale nie czuła, że dwa strumienie łez spływają po jej policzkach. <br>Już doprawdy zbyt dużo miała