Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Płomyk
Nr: 11
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1953
palenie.


MARTINO
Długo tego wieczora siedział Maruno na progu chaty. Naokoło było cicho i ciemno, bo dudzie w wiosce nie palili światła w swych lepiankach i wcześnie kładli się spać. Uważali; że we śnie nie odczuwa się tak bardzo głodu.
Gwiazdy świeciły na granatowym niebie i wiatr szeleścił lekko w morwowych liściach. Daleko w dole szumiała rzeka.
Martino czekał na ojca. Pragnął, aby ojciec już wrócił, aby przyszedł jak najprędzej, ale równocześnie bał się tego powrotu. Och, jak bardzo się bał! Matka także nie spała. Raz po raz z izby dolatywało jej żałosne westchnienie. Chłopcu zdawało się, że słyszy pełne niepokoju
palenie. <br>&lt;gap&gt; &lt;/div&gt;<br> <br>&lt;page nr=331&gt; &lt;div&gt;&lt;tit&gt;MARTINO&lt;/tit&gt;<br>&lt;intro&gt;Długo tego wieczora siedział Maruno na progu chaty. Naokoło było cicho i ciemno, bo dudzie w wiosce nie palili światła w swych lepiankach i wcześnie kładli się spać. Uważali; że we śnie nie odczuwa się tak bardzo głodu.&lt;/intro&gt; <br>Gwiazdy świeciły na granatowym niebie i wiatr szeleścił lekko w morwowych liściach. Daleko w dole szumiała rzeka. <br>Martino czekał na ojca. Pragnął, aby ojciec już wrócił, aby przyszedł jak najprędzej, ale równocześnie bał się tego powrotu. Och, jak bardzo się bał! Matka także nie spała. Raz po raz z izby dolatywało jej żałosne westchnienie. Chłopcu zdawało się, że słyszy pełne niepokoju
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego