twarzy, jak w tej chwili, i nie pojmowałem jego znaczenia.<br>Czasemzdarzyło mi się widzieć tki blask źrenic i taką pokorę u modlących się w cerkwi kobiet.<br><page nr=34> - No, idź już, już! - mruknął Albert jakoś wstydliwie i łagodnie.<br>- Albert, życie moje - zaczął starzec - ty jesteś wspaniały.<br>Jesteś nadzwyczajny, jedyny, od morza do morza.<br>Ja ciebie kocham.<br>Ja ciebie proteguję.<br>U mojego bratanka, dyrektora, ty będziesz pierwszy.<br>Albert, serce, żeby to jeszcze było moje, to bym wszystko - zatoczył suchą rączką łuk w powietrzu - zapisał ci w testamencie.<br>- Profesorze - skłonił się Albert - własność narodowa to własność każdego. A więc i profesora. I moja.<br>Dziękuję za