Typ tekstu: Książka
Autor: Ddobraczyński Jan
Tytuł: Święty miecz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1957
do wielkiej złowionej ryby.
Wicher niósł ich ciągle na południe. Przed wieczorem Kauda pozostała za nimi.
Noc tym razem nie przyniosła poprawy. Szara ćma zgasiła gwiazdy. Lecieli w zupełnych
ciemnościach, nie zdając już sobie sprawy, w jakim lecą kierunku. Ludzie wyczerpani
wysiłkiem cisnęli się między zmoczonymi worami
pszenicy. Wiatr wył, morze huczało, reje stukały, a napięte liny wydawały dźwięk
podobny do dźwięku puszczonej cięciwy. Ludzie w ciemnościach jęczeli z bólu
i ze strachu. Juliusz schwycił Pawła za rękę, powtarzał raz po raz:
- Na Jowisza... miałeś rację... Trzeba było zimować w Kaloi Limenes... Ale ty powiedziałeś,
że ocaleję... Pamiętaj!... - Jeden z tobołów
do wielkiej złowionej ryby.<br> Wicher niósł ich ciągle na południe. Przed wieczorem Kauda pozostała za nimi. <br>Noc tym razem nie przyniosła poprawy. Szara ćma zgasiła gwiazdy. Lecieli w zupełnych <br>ciemnościach, nie zdając już sobie sprawy, w jakim lecą kierunku. Ludzie wyczerpani <br>wysiłkiem cisnęli się między zmoczonymi worami <br>pszenicy. Wiatr wył, morze huczało, reje stukały, a napięte liny wydawały dźwięk <br>podobny do dźwięku puszczonej cięciwy. Ludzie w ciemnościach jęczeli z bólu <br>i ze strachu. Juliusz schwycił Pawła za rękę, powtarzał raz po raz:<br> - Na Jowisza... miałeś rację... Trzeba było zimować w Kaloi Limenes... Ale ty powiedziałeś, <br>że ocaleję... Pamiętaj!... - Jeden z tobołów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego