chodnikiem <br>Z wypożyczalni wraca, książkę niesie. <br>390<br>A książka jest to Puszcza wodna w lesie, <br>Palcami pilnych Indian zatłuszczona. <br>Nad Amazonką w lianach skośny promień. <br>Leżą na nurcie rozpostarte liście, <br>Wielkie, że stanąć na nich może człowiek. <br>395<br>On po tych liściach wędruje, fantasta. <br>Małpy, brunatne jak kosmaty orzech, <br>W mosty wiszące splotły się nad głową. <br><br>Nie widzi, przyszły czytelnik poetów, <br>Ni krzywych płotów ani wron pod chmurą, <br>400<br>Gotów już odtąd mieszkać w kraju czarów. <br>To on, jeżeli oszczędzi go zguba, <br>Zachowa czułość dla tych, co go wiedli. <br>A Iwaszkiewicz, Lechoń i Słonimski, <br>Wierzyński, Tuwim na zawsze zostaną <br>405<br>Tak