Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Nagi sad
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1967
ich cienie, odarte ze wszystkich
swoich blasków, nawet z przywiązania ludzkiego, i spełniające już tylko
ostatnie, codzienne posługi, jakby w przeczuciu swojego bliskiego
kresu, myślę sobie, że przyjdzie czas, a pożałują ludzie koni. Chowano
przecież konie więcej nieraz dla pociechy niż dla ziemi, bo ziemi było
często tyle, co dla motyki.
Ale wtedy był czas na konie i między końmi także były przepaści jak
między ludźmi. A ten, co nas wiózł z miasta, był jak pan, który się
zniżył do człowieka. I choć zwierzę nierozumne, czuliśmy się z ojcem
skrępowani, że nas ciągnie. Ani go raz ojciec batem nie uderzył, ani
ich cienie, odarte ze wszystkich<br>swoich blasków, nawet z przywiązania ludzkiego, i spełniające już tylko<br>ostatnie, codzienne posługi, jakby w przeczuciu swojego bliskiego<br>kresu, myślę sobie, że przyjdzie czas, a pożałują ludzie koni. Chowano<br>przecież konie więcej nieraz dla pociechy niż dla ziemi, bo ziemi było<br>często tyle, co dla motyki.<br> Ale wtedy był czas na konie i między końmi także były przepaści jak<br>między ludźmi. A ten, co nas wiózł z miasta, był jak pan, który się<br>zniżył do człowieka. I choć zwierzę nierozumne, czuliśmy się z ojcem<br>skrępowani, że nas ciągnie. Ani go raz ojciec batem nie uderzył, ani
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego