No i prawda, że tego byś i za godzinę nie nakopał, a to może było pięć minut, a może i nie... A ty? - Zygmunt zwrócił się do Kolumba.<br>- Straciłem rozpylacz - walnął Kolumb na początek. Sprawozdanie przerywał mu Olo rewelacjami Osieckiego - wyraźnie chciał się pochwalić własną zapobiegliwością. Zygmunt słuchał uważnie. Kolumb mówił zwięźle, skrótami. Kończył chwaląc w myślach Zygmunta, który trzymał już w ręku swoją kennkartę, wyjętą z szuflady Olowego biurka. Oczywiście, jako , ,żandarm", swój autentyczny dowód pozostawił na miejscu. Tak samo zresztą obaj "kolejowi złodzieje". Z pliku legitymacji, którymi bawi się Zygmunt, reszta należy do Ola i jego grupy z ciężarówki. Ci