budynek, łagodnym, rozproszonym blaskiem.<br>- Tu zaraz obok jest miasto - poinformował tłusty, starannie unikając wymieniania nazwy owego miasta. - Nie widać go, bo te skały zasłaniają. Ale widać statki, wypływające z portu, a kawałek może pani zobaczyć z balkonu na górze.<br>Prawdę mówiąc, powoli zaczynałam mieć dość oglądania. Rezydencja trochę przeszła moje możliwości przewidywania i zaczęły mi się lęgnąć problemy. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć, po czym obejrzeć ponownie przy świetle dziennym i bez towarzystwa. Stopniowo przestawałam się dziwić, że nie usiłują mnie trzymać pod kluczem i za kratami.<br>Spać poszłam z cichą nadzieją, że obudzę się w Kopenhadze, okropnie spóźniona do pracy