Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
czekali nie
wiadomo dokąd, póki nie wytrzeźwieje. A wódką aż po rzece śmierdziało,
kiedy nas przewoził.
Staliśmy wciąż na tym wale, niby rozglądając się za przewoźnikiem,
lecz matka rozglądała się po całej równinie, jaka się przed nami
roztaczała. A nawet gdzieś za San, gdzie ledwo już co było widać w
mroczniejącym słońcu.
- A jak i za Sanem nie znajdziemy? - powiedziała, jakby jej się tylko
z myśli wyrwało. - To już nie wiem co. Wrócimy chyba do dziadków. -
Wyciągnęła rękę, kładąc ją na jakichś poszarzałych w dalekości, w
zachodzącym słońcu poszczerbionych zarysach. - Tam chyba ta wieś.
Zawsze to w nieszczęściu raźniej razem. Chyba
czekali nie<br>wiadomo dokąd, póki nie wytrzeźwieje. A wódką aż po rzece śmierdziało,<br>kiedy nas przewoził.<br> Staliśmy wciąż na tym wale, niby rozglądając się za przewoźnikiem,<br>lecz matka rozglądała się po całej równinie, jaka się przed nami<br>roztaczała. A nawet gdzieś za San, gdzie ledwo już co było widać w<br>mroczniejącym słońcu.<br> - A jak i za Sanem nie znajdziemy? - powiedziała, jakby jej się tylko<br>z myśli wyrwało. - To już nie wiem co. Wrócimy chyba do dziadków. -<br>Wyciągnęła rękę, kładąc ją na jakichś poszarzałych w dalekości, w<br>zachodzącym słońcu poszczerbionych zarysach. - Tam chyba ta wieś.<br>Zawsze to w nieszczęściu raźniej razem. Chyba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego