chwilkę przystanąć w cieniu pod świeżym murem, korzystała z niej skwapliwie, aby nieco wytchnąć. "Przydybali babcię w lasku - mówiła - oj, przydybali". Pot z niej ściekał rzęsiście. Jaśka zdejmowała rękawice i sprawdzała, czy nie rosną pęcherze na dłoniach, ale dorobiła się tylko twardych odcisków. Podnosiła nabrzmiałe ręce w górę, po których mrowienie zbiegało aż do ramion.<br>Upał był nieznośny. Płytsze studnie wysychały, coraz oszczędniej obchodzono się z wodą. Kiedyś miał powstać rurociąg łączący Nowe Depo z Ubaganem, ale na razie pod murem stała beczka, którą Misza napełniał dwakroć w ciągu dnia, po godzinie świeciła pustką, brygada wypijała ją wprędce i cierpiała później