ci na miejsce. Bez histerii. Milutki ręczniczek, cieplutki, kochany, od mamy pod choinkę... Taka kochana ta nasza mama, dla każdego coś kupiła. Im to dopiero jest ciężko. Nie narzekaj, mała. Teraz dezodorant i trochę balsamu... na uda i brzuch, ładnie pachnie, i dłonie. Tak się wysuszają od tej wody i mrożonek na kuchni. Dobry ten L'Oréal... Na kosmetykach nie będę oszczędzać. Mogę nie dojeść, ale nie będę śmierdziała ani polewała się jakimś ruskim syfem...<br><br>A pojutrze do normalnego świata, do Gdańska, u Niny się wypluszczę znowu za wszystkie czasy. Drogi Boże, dobrze, żeś mi ją zesłał. Pójdziemy z Niną do dziekanatu