ospale wieściły nadejście królowej soboty. <br><br>Stała przy misce z wodą, powoli zanurzała ręce w ciepłej płynności, potem wyciągała je, oglądała pod światło, jakby chciała sprawdzić, czy po tamtej stronie wszystko wygląda tak samo, potem odbierała telefon ode mnie z drugiego krańca Polski i podchodziła do lustra. <br>Wiesz, co teraz robię? - mruczała do słuchawki - oglądam siebie w lustrze; I co widzisz? - pytałem; Zgadnij; Nie wiem. Po tym, co widziałem ostatnio, nie wiem, co jeszcze można zobaczyć w lustrze.<br>Odpowiadała, że wcale nie widzi siebie, to znaczy rozpoznaje rysy swojej twarzy, reakcje, mimikę, ale nie chce widzieć siebie, tylko pragnie w jakiś sposób