kładzie. <br><br>Posnęły ptaszęta w sadzie, <br><br>pisklę do matki się tuli, <br><br>wróciły pszczółki do uli. <br><br>Idzie już krowa z pastwiska, <br><br>wracają z pracy koniska <br><br>i owieczki-bekuleczki, <br><br>i białe gąseczki.<br><br> <br>A wszystko to woła: <br><br>"Wody! Wody <br><br>dla ochłody!"<br><br> <br>Podchodzi do suchego koryta krowa. <br><br>Wiadro ze spróchniałym boczkiem <br><br>popatrzyło krzywym oczkiem, <br><br>ale mruczy:<br><br> <br>"Jakżeż wody jej nie dam? <br><br>Toć Kwiatulę od lat... znam!"<br><br> <br>I leci w głąb studni, <br><br>aż huczy, aż dudni.<br><br> <br>Napiła się Kwiatula, przyszły siwki. <br><br>Wiadro ze spróchniałym boczkiem <br><br>popatrzyło krzywym oczkiem, <br><br>ale mruczy:<br><br> <br>"Spracowane, w siódmym pocie, <br><br>jakże nie dać pić biedocie?!"<br><br> <br>I leci w głąb studni, <br><br>aż huczy, aż