dobytkiem, który w danej sytuacji jest do uratowania.<br>Krasnolud żachnął się i gniewnie zaburczał w brodę, ale Percival Schuttenbach niespodziewanie poparł trubadura. Poparciu, jak zauważył wiedźmin, towarzyszyło kilka znaczących mrugnięć. Mrugnięcia miały być ukradkowe, ale wyrazista mimika drobnej twarzy gnoma wykluczała ukradkowość.<br>- Poeta ma rację - powtórzył Percival, wykrzywiając się i mrugając. - Od Chotli i Iny jesteśmy na rzut mokrym kapeluszem. Przed nami Fen Carn, same bezdroża. Tam ciężko byłoby z wozem. Jeśli zaś nad Iną spotkamy temerskie wojska, to z naszym ładunkiem... moglibyśmy mieć kłopoty. <br>Zoltan zastanowił się, pociągając nosem. <br>- No, dobra - rzekł wreszcie, spoglądając na resztki wozu, omywane leniwym nurtem