gdyby podeszwy miał ze spiżu. W niewielkim stopniu zwalniając, piął się na zbocza, a zbiegał z nich tak szybko, że powietrze wyło w uszach. Pędził po graniach, perciach i półkach tak wąskich, że Geralt zaciskał powieki, by nie patrzeć w dół. Przesadzał wodogrzmoty, kaskady, przepaście i rozpadliny, których nie przeskoczyłby muflon, a każdemu udanemu skokowi towarzyszył dziki i ogłuszający ryk. To znaczy, jeszcze dzikszy i bardziej ogłuszający niż zwykle - pukacz ryczał bowiem praktycznie bez przerwy.<br>- Nie pędź tak! - pęd powietrza wciskał słowa z powrotem do gardła. <br>- Bo co?<br>- Piłeś!<br>- Uuuaaahaaaaaaaa!<br>Gnali. W uszach świszczało.<br>Pukacz śmierdział.<br>Łoskot olbrzymich stóp o skałę