drzew nie spotykany.<br>Inżynier Solski kreśli plany,<br>Rysuje szkice, mierzy, liczy,<br>Bo jest warszawskim budowniczym<br>I - jak to często u nas bywa -<br>Przy pracy właśnie odpoczywa.<br>A dzieci? Dzieci ledwo wstaną,<br>Już biegną drogą dobrze znaną<br>Do lasu, w groźne, ciemne gąszcze,<br>Gdzie brzęczą muchy i chrabąszcze<br>I dokąd poprzez mur zarośli<br>Nie mogą dostać się dorośli.<br><br>Tam w gęstwinie drzew panuje mrok,<br>Tam, gdzie postawić tylko krok,<br>Przeróżne dziwy widać z bliska:<br>Można więc podejść do mrowiska,<br>Można podpatrzeć, jak z pagórka<br>W dół ześlizguje się jaszczurka,<br>A obok tuż wiewiórka zwinnie<br>Wbiega po pniu, jak kot po rynnie<br>Śpi