i bez żadnego skrępowania przeinacza prawdę. Gdybym miał czas na namysł, zgodziłbym się na to, nie starając się niczego prostować. Przecież ważne było wyłącznie, że sprawa odżyła i że on znowu chce i może mi pomóc. Ale zanim zdążyłem sobie uprzytomnić, że nic mi nie przyjdzie z przyciskania Campillego do muru, zawołałem: <br>- Nie przypuszczałem, że się jeszcze zobaczymy. Czy nie otrzymał pan mojego listu?<br>Znowu sekunda ciszy, a następnie:<br>- Ach, tak, dostałem. Trochę jesteś w gorącej wodzie kąpany, pozwól sobie powiedzieć. Puśćmy to w niepamięć. A teraz nogi za pas i przychodź jak najprędzej. Jestem równie spragniony twego widoku, co głodny