Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
nie obudzili się moi współtowarzysze. Jednakże żadnych współtowarzyszy nie było, tylko w muślinowej gęstwinie jaśniały białe, nieruchome cienie.
Zerwałem się i ubrałem pośpiesznie, a księżyc, który dopiero co wzeszedł, zajrzał ogromny przez okno i nagłym rzutem chlusnął w pokój strumień światła, niwecząc w jednej chwili ciemność i duszność i rozrywając muślinową zasłonę. Wkoło mnie wyłoniły się łóżka białe, błyszczące, kształtne, a na łóżkach śpią współtowarzysze, oddychając równomiernie. Księżyc ze zdumiewającą szybkością przedefilował przed oknem i skrył się za kościelną wieżą. Pokój zmatowiał, ale wciąż był jasny i kształtny pod okiem świetliście szafirowego nieba, ledwie tkniętego gwiazdami. Trzeba uciekać. Nic, tylko trzeba
nie obudzili się moi współtowarzysze. Jednakże żadnych współtowarzyszy nie było, tylko w muślinowej gęstwinie jaśniały białe, nieruchome cienie.<br>Zerwałem się i ubrałem pośpiesznie, a księżyc, który dopiero co wzeszedł, zajrzał ogromny przez okno i nagłym rzutem chlusnął w pokój strumień światła, niwecząc w jednej chwili ciemność i duszność i rozrywając muślinową zasłonę. Wkoło mnie wyłoniły się łóżka białe, błyszczące, kształtne, a na łóżkach śpią współtowarzysze, oddychając równomiernie. Księżyc ze zdumiewającą szybkością przedefilował przed oknem i skrył się za kościelną wieżą. Pokój zmatowiał, ale wciąż był jasny i kształtny pod okiem świetliście szafirowego nieba, ledwie tkniętego gwiazdami. Trzeba uciekać. Nic, tylko trzeba
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego