powoli te marzenia stawały się dla nas faktami, w które wierzyliśmy święcie. Ogarniały nas szczęście i duma, a zarazem straszna żałość, że tak dalecy jesteśmy od ojczyzny i odcięci. Jak gęsi swojskie, gdy usłyszą gdzieś daleko wołanie w przestworzu wolnych dzikich gęsi, biją skrzydłami, porywają się i lecą, tak i my, wiedząc, że jesteśmy bezsilni, związani, szarpaliśmy się na miejscu, pragnąc za wszelką cenę coś czynić, coś działać, w czymkolwiek do życia należeć. Ale życie było ciągle z dala od nas, a z nami tylko tęsknota. Owej zimy była ona treścią naszego istnienia i jedynym jego wyrazem. Tęsknota układała nas do