czarną, wełnianą sukienkę. Przedtem długo się myła w wielkiej blaszanej miednicy, którą babcia przydzieliła jej wczoraj wraz z płóciennym ręcznikiem, szczoteczką do zębów i dużą kostką białego mydła, pachnącego rumiankiem. Nie było tu takiej prawdziwej łazienki, do klitki z w.c. wchodziło się z korytarza, jeszcze za kuchennymi drzwiami. A myć się można było w oddzielonej zasłonką częścią kuchni. Trochę to było krępujące. Aurelia wstydziła się rozebrać, bo wczoraj wieczorem, kiedy myła głowę, babcia wtargnęła za zasłonkę z dzbanem ciepłej wody i najspokojniej spłukała jej włosy, nie zważając na to, że Aurelia stoi na wpół goła. Mamusia nigdy nie wchodziła do łazienki