Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
czysta! - odrzekła.
- Nie wetrę ci gliceryny w niedomytą skórę!
- I nie domyjesz zimną wodą!...
Nie miałem sposobu na upór Heleny, jeśli już się do czegoś brała;
to zawsze robiła to skutecznie i widać było, choć się nie
przyznawała, że w pewnych dziedzinach, jak redagowanie książek, adiustowanie,
sprzątanie, gotowanie, no i mycie - nie ma sobie
równych, bo nikt tego lepiej od niej nie zrobi.
Staliśmy schyleni nad kołem cembrowiny, woda pluskała do płytkiej
studzienki, pryskając po nogach.
Gapie trzymali się krok dalej.
Tylko dziadek zazierał ciekawie, jak stary indyk z długim
czerwonym nosem.
Widać bardzo go frapowało obmywanie rąk.
W obłąkaniu człowiek
czysta! - odrzekła.<br> - Nie wetrę ci gliceryny w niedomytą skórę!<br> - I nie domyjesz zimną wodą!...<br> Nie miałem sposobu na upór Heleny, jeśli już się do czegoś brała;<br>to zawsze robiła to skutecznie i widać było, choć się nie<br>przyznawała, że w pewnych dziedzinach, jak redagowanie książek, adiustowanie, <br>sprzątanie, gotowanie, no i mycie - nie ma sobie<br>równych, bo nikt tego lepiej od niej nie zrobi.<br> Staliśmy schyleni nad kołem cembrowiny, woda pluskała do płytkiej<br>studzienki, pryskając po nogach.<br> Gapie trzymali się krok dalej.<br> Tylko dziadek zazierał ciekawie, jak stary indyk z długim<br>czerwonym nosem.<br> Widać bardzo go frapowało obmywanie rąk.<br> W obłąkaniu człowiek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego