jeszcze weźmie<br>pstryknie. Czy krowy ktoś gnał, to zawracał. Czy jechał ktoś furą, to<br>podcinał konia i uciekał, a było za późno, bo Hanke tuż tuż, to<br>zostawiał konia, furę, bat i wpadał w najbliższe obejście albo krył się<br>w najbliższej zagacie. Czy na ławeczce pod chałupą ktoś siedział, to<br>myk do chałupy jak zając. A nawet gdy ktoś odświętnie był ubrany, bo<br>akurat szedł do księdza ślub lub pogrzeb załatwić lub do miasta do<br>starostwa się wybierał czy do sądu, też schodził Hankemu z drogi. Bo<br>nie lubił Hanke, gdy spotykał kogoś odświętnie ubranego w zwykły dzień<br>tygodnia. Takiego mógł