krokach uświadomił sobie, że to granatowy policjant Sekuła. Wszyscy go tutaj znali. Liście na stoku wzgórza, obok którego cichło targowisko, z oddalenia wydawały się czerwonobursztynową łuną, łuną dalekiego pożaru bez dymów, poprzecinaną kilkoma żyłami ścieżek.<br><br>- Wiesz, ten Szyc zupełnie postradał zmysły - oznajmił Róży, zzuwając buty. Pocierał zmarznięte stopy.<br>- Dlaczego tak myślisz? Kiedyś mówiłeś, że jest bardzo praktyczny - odparła Róża. <br><br>Jassmont powiedział o zamiarze Szyca przejścia przez front w zimie, i to jeszcze przed Bożym Narodzeniem.<br>Róża wstała. - Bujda, chciał ci zaimponować albo chce grać bohatera - poprawiła włosy w ten sposób, że Jassmont poczuł się jej lustrem. Poczęła czegoś z natężeniem nasłuchiwać