się na świecie takie coś jak wielka przyjaźń, ale jednak się zdarza.<br>Weszłam do małej knajpki, w której nie tak znów dawno, a zdawałoby się, że przed wiekami, jadłam pizzę po neapolitańsku i wykręciłam numer telefonu. Nie wiedziałam, czy jest, nie wiedziałam, czy nie zmienił miejsca pracy, nie widziałam go na oczy siedem lat i z bijącym sercem czekałam, aż podejdzie...<br>- Jak się masz - powiedziałam zwyczajnie po polsku. - Kopę lat. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody.<br>Usłyszałam, że go jakby zatkało, i ucieszyłam się, bo lubię robić niespodzianki.<br>- Rany boskie! - powiedział z radosnym wzruszeniem. - To ty? To naprawdę