Typ tekstu: Książka
Autor: Miller Marek
Tytuł: Pierwszy milion
Rok: 1999
jakiś dziwny, zamyślony, nieobecny - patrzył tylko w okno. Ich klasa znajdowała się na czwartym piętrze, a okno wychodziło na dachy pobliskich kamienic i na czubek kasztana rosnącego w zdziczałym ogrodzie.
Tomek usłyszał nagle pukanie w ścianę. Odwrócił się i przewrócił butelki w siatce. Brzęk szkła wytrącił matkę z równowagi.
- Tomek, na Boga! Modlimy się za ojca! Co robisz?
- Zebrałem butelki, żeby sprzedać. - Tomek wyraźnie strzygł już uszami. Kiedy znów rozległo się pukanie w ścianę, był pewien, że Jacek na niego czeka. Ich mieszkania sąsiadowały ze sobą przez ścianę, pukanie zawsze oznaczało zbiórkę na klatce schodowej.
Z Fredem zwoływali się gwiżdżąc. Stawali przed
jakiś dziwny, zamyślony, nieobecny - patrzył tylko w okno. Ich klasa znajdowała się na czwartym piętrze, a okno wychodziło na dachy pobliskich kamienic i na czubek kasztana rosnącego w zdziczałym ogrodzie.<br>Tomek usłyszał nagle pukanie w ścianę. Odwrócił się i przewrócił butelki w siatce. Brzęk szkła wytrącił matkę z równowagi.<br>- Tomek, na Boga! Modlimy się za ojca! Co robisz?<br>- Zebrałem butelki, żeby sprzedać. - Tomek wyraźnie strzygł już uszami. Kiedy znów rozległo się pukanie w ścianę, był pewien, że Jacek na niego czeka. Ich mieszkania sąsiadowały ze sobą przez ścianę, pukanie zawsze oznaczało zbiórkę na klatce schodowej. <br>Z Fredem zwoływali się gwiżdżąc. Stawali przed
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego