że grozi mu niebezpieczeństwo. Polecił<br>żonie, aby zlikwidowała ich prowizoryczne gospodarstwo.<br> Następnego dnia znów przybył do Krzeptowskiego kolega<br>Józka, nazwiskiem Dąbrowski. Był przerażony. Opowiadał, że<br>Budapeszt jest oblężony przez wojska niemieckie, odbywają się<br>masowe aresztowania i egzekucje Polaków.<br> - Józiu, nie ma innej rady, musimy stąd uciekać, gdzie się<br>da. Może na Słowację? Jeśli zostaniemy na Węgrzech, Niemcy<br>wcześniej czy później dostaną nas w swe łapy. Nie wolno do<br>tego dopuścić - radził zdenerwowany Dąbrowski.<br> Krzeptowski wiedział, że w tej sytuacji przypada mu rola<br>kapitana tonącego okrętu, że musi działać bez nerwów i<br>rozważnie, a przede wszystkim niesłychanie ostrożnie.<br> Zdecydował, że wraz z żoną