Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
nieco sapał, przygarbiony.
- Przepraszam, że pana kłopoczę, widzi pan, jaką mam dziurawą głowę, ważna rzecz. Pan Szyc wypytywał o pana, koniecznie chciał się z panem widzieć. Jakieś interesy czy co. Pan rozumie, teraz takie czasy, że lepiej za dużo nie wiedzieć.
- Kiedy? Czy on jest tutaj? Dziwne, słyszałem, że poszedł na Węgry - zdziwił się Jassmont.
Róża rozejrzała się po pustej uliczce.
Również fotograf się rozejrzał, chrząknął. - Aha, nie wiem, czy teraz jest, ale przedwczoraj był. Ponoć miał wyjechać do Jędrzejowa, potem zawadzić o Kielce - chciwie wpatrywał się w dekolt Róży. Falowała wiotka koroneczka- -falbaneczka, biała, skromna, na tę biel łuszczyły się refleksy
nieco sapał, przygarbiony.<br>- Przepraszam, że pana kłopoczę, widzi pan, jaką mam dziurawą głowę, ważna rzecz. Pan Szyc wypytywał o pana, koniecznie chciał się z panem widzieć. Jakieś interesy czy co. Pan rozumie, teraz takie czasy, że lepiej za dużo nie wiedzieć.<br>- Kiedy? Czy on jest tutaj? Dziwne, słyszałem, że poszedł na Węgry - zdziwił się Jassmont. <br>Róża rozejrzała się po pustej uliczce. <br>Również fotograf się rozejrzał, chrząknął. - Aha, nie wiem, czy teraz jest, ale przedwczoraj był. Ponoć miał wyjechać do Jędrzejowa, potem zawadzić o Kielce - chciwie wpatrywał się w dekolt Róży. Falowała wiotka koroneczka- -falbaneczka, biała, skromna, na tę biel łuszczyły się refleksy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego