dwudziestu<br>dwóch dni. Cichaczem stanął w progu, przyglądał się matce.<br>Zajęta czymś pilnie, nie dostrzegła go. Dopiero gdy się<br>obejrzała, krzyknęła z radości i skoczyła do syna. Padli sobie<br>w objęcia, długo nie mogąc wykrztusić słowa.<br> - Jasiu, dziecko, gdzie byłeś? - pytała z przyganą<br>w głosie.<br> - Na początku listopada dotarłem szczęśliwie na Węgry,<br>teraz muszę załatwić pewne sprawy i znowu tam wrócę.<br> - Znowu? Jasiu, synku, żeby cię co złego nie spotkało,<br>takie mam sny niedobre.<br> Do izby wszedł ojciec. Znowu serdecznie powitanie i troskliwe<br>pytania zadawane synowi.<br> Janek opowiedział rodzicom przeżycia ostatnich tygodni,<br>nie wprowadzając ich jednak w szczegóły swojej misji. Napomknął<br>tylko