że kupiłam nie taki majonez (są smaczniejsze i tańsze) lub jogurt owocowy. "Trzeba było kupić naturalny. Bo jest zdrowszy, a przede wszystkim tańszy" <br>- pouczał. Doszło do tego, że sam zaczął robić zakupy. Najgorsze jest to, że mamy wspólne konto i Marek ciągle skrupulatnie przegląda każdy wyciąg. Ostatnio kazał mi zapisywać, na co wydaję pieniądze. Nie jestem ani za specjalnie rozrzutna, ani oszczędna. Są pieniądze - jest dobrze, nie ma - też dobrze, przecież można je zarobić. Raz się jest na wozie, raz pod, ale trzeba się cieszyć życiem. Marek zapomniał o tym, że pieniądze to także małe przyjemności. Szczęścia nie dają, nie ma sensu