Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
papier welinowy kaligrafią przenieść.
Schylił się, zaczerpnął wody, ale nie odważył się ochłodzić nią czoła. "To nie byłby mój gest". Toteż mokrą dłonią tylko przeczesał włosy. Chlupot zza szuwarów. Znieruchomiał.
Od prawej wypłynęła ciemnoniebieska łódź. Powoli przecięła wodny dukt, żeby zniknąć za kępą zeszłorocznych trzcin. Nie widział wioślarza. "Pewnie leży na dnie łodzi i drzemie". Spojrzał na zegarek. "Obiad. Czas wracać. Tamci już pewnie dochodzą do szosy. Zofia pewnie sprawdza, czy nie ma przylaszczki we włosach. Uśmiecha się do obietnicy Polaka: wycieczka po Nilu o zachodzie słońca... między nogami!"
Pora południowa. Wszyscy wchodzili do domów, nikt nie wychodził. Kiedy mijał plac z
papier welinowy kaligrafią przenieść. <br>Schylił się, zaczerpnął wody, ale nie odważył się ochłodzić nią czoła. "To nie byłby mój gest". Toteż mokrą dłonią tylko przeczesał włosy. Chlupot zza szuwarów. Znieruchomiał. <br>Od prawej wypłynęła ciemnoniebieska łódź. Powoli przecięła wodny dukt, żeby zniknąć za kępą zeszłorocznych trzcin. Nie widział wioślarza. "Pewnie leży na dnie łodzi i drzemie". Spojrzał na zegarek. "Obiad. Czas wracać. Tamci już pewnie dochodzą do szosy. Zofia pewnie sprawdza, czy nie ma przylaszczki we włosach. Uśmiecha się do obietnicy Polaka: wycieczka po Nilu o zachodzie słońca... między nogami!" <br>Pora południowa. Wszyscy wchodzili do domów, nikt nie wychodził. Kiedy mijał plac z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego