Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
razem, świadomi wspólnych kroków. Kościół pęczniał muzyką. Z fisharmonii sypał się już nie Bach o akordach przewidywanych, zaczesanych mokrym grzebieniem, ale melodia skoczna, wiejskie przytupasy, pełne cholew błyszczących, jasne od iskier wykrzesywanych podkówką. Pełne błysków oczu spod spoconej czupryny nad czołem. Czwórką gniadych koni rwała wielkanocna radość. Wiosna zaczęła się na dobre.
Gerta spojrzała ukradkiem na Hansa. Szedł nieswój, jakby w cudzym ubraniu. Ciepły wieczór osiadał na lipach i stępiał ich kontury. Od rzeki zalatywało potem wikliny. Głosy wychodzących z kościoła brzmiały uroczyście. Hans niemal liczył zawieszane w mroku "Chrystus zmartwychwstał"... i myślał, że mit jednak żyje i urzeka urodą baśni bolesnej
razem, świadomi wspólnych kroków. Kościół pęczniał muzyką. Z fisharmonii sypał się już nie Bach o akordach przewidywanych, zaczesanych mokrym grzebieniem, ale melodia skoczna, wiejskie przytupasy, pełne cholew błyszczących, jasne od iskier wykrzesywanych podkówką. Pełne błysków oczu spod spoconej czupryny nad czołem. Czwórką gniadych koni rwała wielkanocna radość. Wiosna zaczęła się na dobre. <br>Gerta spojrzała ukradkiem na Hansa. Szedł nieswój, jakby w cudzym ubraniu. Ciepły wieczór osiadał na lipach i stępiał ich kontury. Od rzeki zalatywało potem wikliny. Głosy wychodzących z kościoła brzmiały uroczyście. Hans niemal liczył zawieszane w mroku "Chrystus zmartwychwstał"... i myślał, że mit jednak żyje i urzeka urodą baśni bolesnej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego