Wierz mi, niepoważne.<br>- Tym gorzej. Istvan, należysz do kolektywu naszej ambasady, a ona jest z wrogiego obozu. Obie strony będą na nią patrzeć niechętnie. Robisz jej krzywdę. Przynajmniej, stary koniu, powinieneś o tym pamiętać, mieć odrobinę rozsądku.<br>- Przestań, bo nudzisz - udawał, że się zabiera do roboty, jednak Judyta rozsiadła się na dobre i zapaliła papierosa.<br>- Nie przeszkadzaj sobie, pracuj. Przyszłam popatrzeć na ciebie, bo już prawie zapomniałam, jak wyglądasz.<br>- Przecież widujemy się w ambasadzie - próbował się bronić.<br>- Takie tam widywanie - zbyła machnięciem ręki. - Dawniej przychodziłeś na coca-colę i pogadałeś jak człowiek bliski.<br>Milczeli chwilę. Strzyżenie cykady w pnączach za oknem, zamkniętym