była też jego dziełem. I chciała być. To nieprawda, że czas leczy. Czas idealizuje przeszłość, usuwa w niepamięć wszystko złe. W każdym razie nie mogła się od tego ideału uwolnić, jak od kalectwa albo wszechwładnego mitu. Inni mężczyźni wydawali się zbyt normalni, wręcz pospolici, bo przecież ona żyła z żywiołem, na dobre i na złe. A może pojawili się zbyt wcześnie, gdy jeszcze, pokaleczona, nie była zdolna do żadnych uczuć.<br><br><br><br> Życie poza pracą wypełniały zabiegi rehabilitacyjne, ćwiczenia, basen. W ten sposób poznała młodego masażystę. Był dobry i czuły, długo bardzo onieśmielony. Pomagał jej żyć. O sztuce nie wiedział nic i nie chciał