Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 5 (153)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
zwalił się koło niego. Żoną całkowicie przestał się interesować. Po kilku minutach całe ich niewielkie - trzydziestoośmiometrowe, dwupokojowe, z ciemną kuchnią - mieszkanie wypełniło gromkie chrapanie utrudzonego sadysty.
Halina Bilewicz, w przeciwieństwie do małżonka, zasnąć nie mogła. Półprzytomna z bólu i przeżytych wrażeń, resztką sił wstrzymując jęki, czekała jak myszka aż domownicy na dobre pogrążą się we śnie. Około godziny dwudziestej drugiej trzydzieści zwlokła się z wersalki i zachowując największą ostrożność, po cichutku wymknęła się z domu. Pokonując słabość i potworne boleści, czepiając się ścian mijanych budynków, z mozołem i najwyższym trudem pokonała dwie przecznice, które dzieliły ją od domu jej stryja, Kazimierza Gąsowskiego
zwalił się koło niego. Żoną całkowicie przestał się interesować. Po kilku minutach całe ich niewielkie - trzydziestoośmiometrowe, dwupokojowe, z ciemną kuchnią - mieszkanie wypełniło gromkie chrapanie utrudzonego sadysty.<br>Halina Bilewicz, w przeciwieństwie do małżonka, zasnąć nie mogła. Półprzytomna z bólu i przeżytych wrażeń, resztką sił wstrzymując jęki, czekała jak myszka aż domownicy na dobre pogrążą się we śnie. Około godziny dwudziestej drugiej trzydzieści zwlokła się z wersalki i zachowując największą ostrożność, po cichutku wymknęła się z domu. Pokonując słabość i potworne boleści, czepiając się ścian mijanych budynków, z mozołem i najwyższym trudem pokonała dwie przecznice, które dzieliły ją od domu jej stryja, Kazimierza Gąsowskiego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego