Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
wziął mnie za ramiona, ciągnął mnie, a ja zamiast wyrwać się i dać mu w mordę, tak jak na to zasługiwał, pozwoliłem się ciągnąć, a nawet - tu głos inżynierowi zadrżał - miałem z tego przyjemność, z własnej słabości, z porażki, z zeszmacenia, obezwładniającą przyjemność, kadzidlaną!", "rozumiem" - szepnąłem, "męskości mnie pozbawił, a na dodatek potwornością się zaraziłem". Łuska więc nie zniknęła z barków inżyniera, a kiedy zerkałem w dół, stwierdziłem, że inżynier mówił prawdę - zamiast męskiego instrumentu ujrzałem liść klonowy płasko przylepiony. Musiałem jakoś się zachować wobec tego człowieka z jednym brakiem i dwoma uzupełnieniami, toteż po krótkim namyśle oświadczyłem, że idę zaparzyć kawę
wziął mnie za ramiona, ciągnął mnie, a ja zamiast wyrwać się i dać mu w mordę, tak jak na to zasługiwał, pozwoliłem się ciągnąć, a nawet - tu głos inżynierowi zadrżał - miałem z tego przyjemność, z własnej słabości, z porażki, z zeszmacenia, obezwładniającą przyjemność, kadzidlaną!", "rozumiem" - szepnąłem, "męskości mnie pozbawił, a na dodatek potwornością się zaraziłem". Łuska więc nie zniknęła z barków inżyniera, a kiedy zerkałem w dół, stwierdziłem, że inżynier mówił prawdę - zamiast męskiego instrumentu ujrzałem liść klonowy płasko przylepiony. Musiałem jakoś się zachować wobec tego człowieka z jednym brakiem i dwoma uzupełnieniami, toteż po krótkim namyśle oświadczyłem, że idę zaparzyć kawę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego