ludzkość przecierała sobie przerażone oczy i budziła się jakby z koszmarnego snu do jawy, która miała być również koszmarem, tylko jeszcze posępniejszym. Światem wstrząsały niebywałe dotychczas dreszcze, serca miliarda ludzi tłukły się w najgorszym przeczuciu, w niepokoju, w rozpaczy, w zwątpieniu. Wszyscy ludzie, wszyscy - i ten u góry, i ten na dole, i wrażliwy, i ociężały, i cockney nad Tamizą, i kaboklo w Brazylii, i górnik w Pensylwanii, i hodowca w Australii, i plantator na Jawie - wszyscy, jakby porażeni, tracili nadzieję, oczekiwali ostatecznej klęski. Klęski już nie tylko Wielkiej Brytanii, ostatniego wolnego bastionu Aliantów na Zachodzie Europy, lecz całego cywilizowanego świata. I