Typ tekstu: Książka
Autor: Mularczyk Andrzej
Tytuł: Sami swoi
Rok: 1997
ojciec Kaźmierza zapłakał.
Kargul nosił obwisły kapelusz i nigdy nie wkładał krawata, bo tak mu
się utrwalił w pamięci Wincenty Witos.
Pawlak - to drożdże. Kargul - to mąka. A piec chlebowy jeden.
Życie staje się komedią, gdy dwóch ludzi, którzy nie powinni się
spotkać, nie może uniknąć spotkania. A tu jeszcze - na domiar złego -
miał się zjawić ktoś trzeci, kto nie spodziewał się wcale, że weźmie
udział w tej komedii.
Kiedy wybierasz się na spotkanie kogoś, kogo nie widziałeś tyle lat,
że przez ten czas i rączy źrebak zdążyłby zmienić się w starą chabetę,
a może nawet i zdechnąć, musisz się liczyć z tym
ojciec Kaźmierza zapłakał.<br> Kargul nosił obwisły kapelusz i nigdy nie wkładał krawata, bo tak mu<br>się utrwalił w pamięci Wincenty Witos.<br> Pawlak - to drożdże. Kargul - to mąka. A piec chlebowy jeden.<br> Życie staje się komedią, gdy dwóch ludzi, którzy nie powinni się<br>spotkać, nie może uniknąć spotkania. A tu jeszcze - na domiar złego -<br>miał się zjawić ktoś trzeci, kto nie spodziewał się wcale, że weźmie<br>udział w tej komedii.<br> Kiedy wybierasz się na spotkanie kogoś, kogo nie widziałeś tyle lat,<br>że przez ten czas i rączy źrebak zdążyłby zmienić się w starą chabetę,<br>a może nawet i zdechnąć, musisz się liczyć z tym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego