do siedemdziesiątki albo dłużej - dopóki chodzą i oddychają". <br>Pół roku wiosłował, zanim stanął na desce i wszedł w pierwszy prawdziwy ślizg. Wracam na plażę, powiedzieć Piotrowi i Krzyśkowi, że nie możemy zostać tu do jesieni. I widzę moment, gdy najpierw jeden, a potem drugi staje na desce i przejeżdża kawałek na fali. A potem wrzeszczą do siebie w wodzie jak opętani: "Czułeś to? Czułeś?". <br>Wodny dzień. To dzień Sylwii: najpierw wszyscy usiłują posadzić ją za kierownicą wodnego skutera, a ona krzyczy, że się boi. Potem wszyscy krzyczą, żeby wreszcie oddała skuter Piotrkowi, a ona, że nie ma mowy, że jest świetnie! W