marynarki do wytarcia oczu, a ona nie wiedziała, co z nią zrobić, trzymała w palcach, jakby nie stała nad mogiłą, tylko na peronie dworca.<br>- Dziękuję wam w imieniu brata - powiedziała cicho, podnosząc chustkę do oczu, chciała jeszcze coś powiedzieć, lecz popatrzyła tylko bezradnie na ubitą ziemię i dłużej zatrzymała spojrzenie na krzyżu, po którym ściekał deszcz.<br>Odwróciła się, żegnając w pośpiechu i nagle zachwiała się, może poślizgnęła na mokrej glinie, ale pan Janek zdążył pochwycić ją wpół chroniąc przed upadkiem.<br>Burza oddalała się od cmentarza i od miasta, chociaż jeszcze deszcz nie przestawał padać i od czasu do czasu ukazywał się zygzak