wyrazić (powiedzieć "ja"), ale uwikłany w mowę Pimki krzyczy "duch"! Określa się sam ulubionym terminem profesora. Tym samym przegrywa pojedynek. Profesor potężnieje mu w oczach: "tak był absolutny w tym siedzeniu, że siedzenie, będąc skończenie głupim, było zarazem przemożne. I zdjąwszy z nosa binokle przetarł je chusteczką, po czym nałożył na nos, a nos był czymś nie do zwalczenia. Był to nos nosowy, zdawkowy i banalny, długi dosyć, złożony z dwu rurek równoległych, ostatecznych" (F 19). Jak widać, "duch" bohatera nie zdołał poruszyć Pimki: nic dziwnego, samo to słowo należy jakby do Pimki, konotuje niejako profesora. Może on zatem absolutnie "siedzieć", jak