nasze. Nie wiedziałem, kto to, ani czy to Połak, czy Wloch. Wypadało powiedzieć "dzień dobry" lub też "buongiorno", w zależności od sytuacji. Zanim rozstrzygnąłem altematywę, nie znany mi pensjonariusz wstał i przywitał mnie po polsku. Już wiedział, kim jestem i kiedy przyjechałem do Rzymu. Spytał mnie, jak spałan pierwszą noc na nowym miejscu. Zdziwił się, że dobrze pomimo temperatury. A jeszcze bardziej, że w dzień nie zwalają mnie z nóg upały. <br>Sen przypisał zmęczeniu po podróży, a wytrzymałość na gorąco temu, że jestem dopiero dwa dni w Rzymie. Nie zdążyło więc ono jeszcze wymęczyć mi serca. To wszystko wyrecytował, nim wymieniliśmy nazwiska. Wypowiedział