Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Zygmunt musiał przyczaić się i skoczyć w odpowiednim momencie, popłynąć w ciepłą otchłań jak na desce serfingowej... Jeszcze chwila... Spokojnie... Nie myśleć... Oddychać swobodnie... Nagle, cholera! cholera! nagle ubzdurał sobie, że ta ciepła otchłań to Morze Martwe. Typowe rozdwojenie cierpiących na bezsenność - jedna część Zygmunta pragnęła zasnąć czym prędzej, druga na przekór pierwszej zaczęła złośliwie budować obrazy. No bo jak tylko pomyślał o Morzu Martwym, to zaraz przypomniały się landrynki w blaszanym pudełku i Eli z pitą w łapie... Odgonić, odgonić... Zetrzeć... Wymazać... Zasnąć... Nic z tego. Wyobraźni nic już nie było w stanie zatrzymać: landrynki pobrzękiwały głośniej, Eli żarł pitę, morze
Zygmunt musiał przyczaić się i skoczyć w odpowiednim momencie, popłynąć w ciepłą otchłań jak na desce serfingowej... Jeszcze chwila... Spokojnie... Nie myśleć... Oddychać swobodnie... Nagle, cholera! cholera! nagle ubzdurał sobie, że ta ciepła otchłań to Morze Martwe. Typowe rozdwojenie cierpiących na bezsenność - jedna część Zygmunta pragnęła zasnąć czym prędzej, druga na przekór pierwszej zaczęła złośliwie budować obrazy. No bo jak tylko pomyślał o Morzu Martwym, to zaraz przypomniały się landrynki w blaszanym pudełku i Eli z pitą w łapie... Odgonić, odgonić... Zetrzeć... Wymazać... Zasnąć... Nic z tego. Wyobraźni nic już nie było w stanie zatrzymać: landrynki pobrzękiwały głośniej, Eli żarł pitę, morze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego