koło ustawionego na nich średniowiecznego działa, pan kustosz zwrócił moją uwagę na wielkie kamienne kule leżące obok i zażartował z bardzo poważnym wyrazem twarzy: "No i wyobraź sobie, mój kawalerze, ten ból, jaki musiała sprawić taka kula, wpadając komuś do oka." Na co ja z równą powagą przytaknąłem, biorąc niejako na serio ów żart pana kustosza. Pewno po prostu swoim zwyczajem, który się wtedy u mnie dopiero rozwijał, myślałem o czym innym, nie słuchając tego, o czym do mnie mówił kustosz. Dla ojca był to jednak oczywisty dowód mojego upośledzenia: braku poczucia humoru. A ponieważ sam był bardzo wdzięcznym odbiorcą żartu, poskarżył