mamy do czynienia ze stosunkowo czystym wcieleniem, "jasnej", dziennej perspektywy. Ale w wielu dramatach perspektywa metafizyczna nie jest jedyną, bohaterowie budzą się jakby ze swego snu o życiu z pełną sankcją, noc miesza się z dniem tyleż bardziej pospolitym, co realnym.<br>Co najmniej dwa wielkie filmy Bergmana pomyślane zostały właśnie na styku tych dwóch światów, w pełnej grze światłocienia. Patrząc wstecz na całe swoje życie sędziwy profesor Borg (Tam, gdzie rosną poziomki) nie znajduje nadrzędnego sensu, któremu byłoby podporządkowane. Lęka się, że poświęcił je chimerom nauki, społecznego prestiżu. Sam odkrywa, że oschłość serca była największym brakiem pozornie spełnionego życia. Ale z miłością