Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
na głowie, Gawriła siedział na ganku i czekał na lepszy humor Tekli, Krysia uciekała z Sieriożą do Warżańskich albo do Stiebłowów, ja zaś, pozostawiony samemu sabie, korzystałem z rzadko nadarzających się chwil swobody.

Nasz dom zwrócony był fasadą w stronę torów kolejowyćh. Z prawej strony domu było wejście frontowe. Tu na wprost ganku rozpościerał się trawnik; pośrodku widniał duży, okrągły klomb. Rosły na nim zazwyczaj bratki obramawane dokoła rezedą. Wzdłuż parkanu ciągnęły się mniejsze kwietniki graniczące z posesją Kawryginów. Pod samym parkanem rosły krzaki bzów i czeremchy.

Z drugiej strony domu, zwróconej w kierunku okien Jurczenki i depo, rozciągał się placyk wysypany
na głowie, Gawriła siedział na ganku i czekał na lepszy humor Tekli, Krysia uciekała z Sieriożą do Warżańskich albo do Stiebłowów, ja zaś, pozostawiony samemu sabie, korzystałem z rzadko nadarzających się chwil swobody.<br><br>Nasz dom zwrócony był fasadą w stronę torów kolejowyćh. Z prawej strony domu było wejście frontowe. Tu na wprost ganku rozpościerał się trawnik; pośrodku widniał duży, okrągły klomb. Rosły na nim zazwyczaj bratki obramawane dokoła rezedą. Wzdłuż parkanu ciągnęły się mniejsze kwietniki graniczące z posesją Kawryginów. Pod samym parkanem rosły krzaki bzów i czeremchy.<br><br>Z drugiej strony domu, zwróconej w kierunku okien Jurczenki i depo, rozciągał się placyk wysypany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego