Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
się aż za dobrze, co komu doskwiera.
Z byle czym przed jego majestat się nie przychodzi.
Kategorycznie i sprawiedliwie.
Okazuje się tymczasem, że wkradłem się tu jak złodziej, na którym
czapka gore.
Inna rzecz, że to on narzucił mi bezwzględnie taką rolę.
A teraz swoim niezmiernie przenikliwym wzrokiem przeszywał mnie
na wylot.
I czytałem wyraźnie w jego oczach...
Chciałeś próby, masz próbę, teraz spróbuj jej sprostać!
Desperacja.
Lecz było w tym coś porywająco męskiego, jak w każdym szczerym
wyzwaniu.
Szczur we mnie pisnął i uciekł.

W świetle oczu Zeusa postanowiłem się bronić!
Nie wzorem desperata, który ciska wszystko na jedną kartę, lecz
się aż za dobrze, co komu doskwiera.<br> Z byle czym przed jego majestat się nie przychodzi.<br> Kategorycznie i sprawiedliwie.<br> Okazuje się tymczasem, że wkradłem się tu jak złodziej, na którym<br>czapka gore.<br> Inna rzecz, że to on narzucił mi bezwzględnie taką rolę.<br> A teraz swoim niezmiernie przenikliwym wzrokiem przeszywał mnie<br>na wylot.<br> I czytałem wyraźnie w jego oczach...<br> Chciałeś próby, masz próbę, teraz spróbuj jej sprostać!<br> Desperacja.<br> Lecz było w tym coś porywająco męskiego, jak w każdym szczerym<br>wyzwaniu.<br> Szczur we mnie pisnął i uciekł.<br> &lt;page nr=190&gt;<br> W świetle oczu Zeusa postanowiłem się bronić!<br> Nie wzorem desperata, który ciska wszystko na jedną kartę, lecz
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego