przeszedł pod przymusowy zarząd, fikcji nie dało się dalej utrzymywać, Jassmont dostał wymówienie.<br><br>- Obudź się, obiad na stole - głos Róży posłyszał jak zza ściany. Róża nakrywała, nad kartoflami wyrósł zielonkawy obłoczek cierpkiej pary. Opar osiadał na skórze i przyjemnie ją ogrzewał.<br>- Co to, jajka! Ale święto - ucieszył się, lubił wszelki nabiał. <br>- Dziś nam się udało, zamieniłam brzydką broszkę na dorodne jajka, tu niedaleko, po sąsiedzku. Wiesz którą? Tę z zieloną jaszczurką, nigdy tak naprawdę ci się nie podobała, twierdziłeś, że pretensjonalna.<br>- To za broszkę, możliwe, że brzydka, dokładnie jej nie pamiętam. Ale co to, w zimie kury się niosą? - zapytał i