Typ tekstu: Książka
Autor: Jasieński Bruno
Tytuł: Palę Paryż
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1929
doleciał go zduszony jęk. Pławik jak kamień dał nurka w wodę i na końcu wędki błysnęła olbrzymia, oślepiająca ryba - nie poradzi: całe życie ołowianym gwichtem zawisło na tym wspomnieniu .
- Aha, gagatki!... - wymamrotał Sołomin. - Jeszczeście nie powyzdychali? Cóż, widać bez mojej pomocy nie sądzono wam opuścić tego padołu...
Pijany rotmistrz z nabiegłymi krwią, mętnymi oczyma zaczął gramolić się na górę. Szło mu to niesporo. Niepewne nogi ześlizgiwały się ze szprych, ręce, jak drewniane, nie mogły udźwignąć bezwładnego ciała. Wreszcie silnym podrzutem przewalił się przez ramę i wyrżnął twarzą o coś miękkiego. Podźwignął się i ciężko siadł na jakimś przypłaszczonym wałku.
Zza chmury
doleciał go zduszony jęk. Pławik jak kamień dał nurka w wodę i na końcu wędki błysnęła olbrzymia, oślepiająca ryba - nie poradzi: całe życie ołowianym gwichtem zawisło na tym wspomnieniu &lt;page nr=202&gt;.<br>- Aha, gagatki!... - wymamrotał Sołomin. - Jeszczeście nie powyzdychali? Cóż, widać bez mojej pomocy nie sądzono wam opuścić tego padołu...<br>Pijany rotmistrz z nabiegłymi krwią, mętnymi oczyma zaczął gramolić się na górę. Szło mu to niesporo. Niepewne nogi ześlizgiwały się ze szprych, ręce, jak drewniane, nie mogły udźwignąć bezwładnego ciała. Wreszcie silnym podrzutem przewalił się przez ramę i wyrżnął twarzą o coś miękkiego. Podźwignął się i ciężko siadł na jakimś przypłaszczonym wałku.<br>Zza chmury
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego