Go nie przyjmiesz, to potem powiesz tylko: „Tak mi się jakoś dziwnie zrobiło… Ale to nic, przeszło”. A przecież również w ten sposób On chce ci pomóc w budowaniu twojego człowieczeństwa.<br><br><tit>„Oczy mi się otworzyły”</><br><br> Bywa, że gdy jesteś w pustym kościele lub w czasie nabożeństwa, a możesz gdy siedzisz sam w pokoju, nagle – jak za muślinem firanki – poczujesz Jego obecność. Tak wyraźnie, namacalnie, ostro, że już nie chcesz więcej, silniej, bo się boisz, abyś nie zwariował ze szczęścia, ze strachu, z oczarowania. Bywa, że natkniesz się na Niego w dobroci człowieka – tak