dziejów, pisarze tacy jak on kazali rozkoszować się skomplikowaniem kultury, pojętej jako coś całkowicie oderwanego od realnych zjawisk, od ludzkiej pracy i zwykłego przyziemnego wysiłku. Zrywając z "platonizmem", z tradycyjnym pojęciem dobra i zła, przenosząc punkt ciężkości na podłoże idej, równocześnie zacieśniali to podłoże do sił wewnętrznych ludzkiego indywiduum, odprawiając nabożne tańce przed tym miejscem "świętym ze świętych", oczekując stamtąd objawienia, ba, nawet zbawienia dla ludzkości. Obietnice, że z chwilą gdy odsłonią się ukryte moce w człowieku i zdobędzie się on na maksymalną wolność - że wtedy nastąpi automatycznie niejako wspaniały rozkwit człowieczeństwa - należą do kłamstw, mających wyjątkowo krótki żywot. Dzisiaj jesteśmy